poniedziałek, 21 października 2013

Krótka notka na temat maceratu z róży jadalnej

Po kilku pytaniach dotyczących tajemniczego maceratu z poprzedniego posta postanowiłam sporządzić krótką notkę na ten temat.

Na wstępie muszę napisać, że swój macerat wykombinowałam zupełnie przez przypadek: robiliśmy dżem z płatków róży. Część płatków oraz te białe ogonki zostały niewykorzystane. I co, miałam wyrzucić? Teraz wiem, że nie warto.

Swój macerat zrobiłam z oleju słonecznikowego, zwykłego do smażenia i zerwanych płatków róży jadalnej, zwanej też pomarszczoną.

Kojarzycie może pączki z marmoladą różaną. To właśnie z takiej róży, utartej z cukrem i szczyptą kwasku cytrynowego robi się najpyszniejszy na świecie dżem <3

Płatki róży zalałam w słoiku olejem. Może być podgrzany, ale całość i tak jeszcze podgrzewałam. Olej słonecznikowy jest odporny na podgrzewanie, także nie traci właściwości. Potem zostawiłam słoik na jakieś dwa tygodnie (wszystkie kroki, jak przy wykonywaniu maceratów).

Po tym czasie używałam go do olejowania włosów (miękkie, gładkie, lśniące, dociążone), do ciała (szybko się wchłania, skóra jest miękka i jedwabista), do twarzy, rąk i stóp.

Macerat pachnie delikatnie, naturalnie, różano. Na powierzchni oleju pływają różowe oczka soku różanego, ale mi osobiście to nie przeszkadza.

I jeszcze jedna ważna kwestia. Kiedy zbierać różę? W czasie kwitnienia czyli mniej więcej od czerwca do sierpnia.

Róbcie maceraty bo warto. Dzięki temu można zdublować właściwości ziół i olei. Możecie użyć także innego, lepiej działąjącego dla waszych włosów oleju ;)


Buziaki, Wasza Panda.

niedziela, 20 października 2013

Olejowy ratunek po październikowym wymęczeniu

W poprzednim poście wspomniałam Wam jak to męczę moje włosy podczas roku akademickiego. Suszarka, ciągnięcie szczotką, wymiętoszone kucyki, silikony, szaliki... Brak jakiegokolwiek olejowania, masek, szampon z SLS, odżywka na krótko, gorąca woda do mycia. Tak to się przedstawiało przez te ponad 20 dni. Więc kiedy tylko miałam chwilę czasu (i narastającą ochotę) podjęłam akcję, reanimację dla moich włosów. I to wszystko przez to, że nie nałożyłam silikonowego serum w sobotę ;) bo jak mówiłam, nie nakładam oleju na silikon.

Zmoczyłam włosy mocno ciepłą wodą z atomizera i nałożyłam podgrzany wcześniej (a właściwie ugotowany) olej słonecznikowy z płatkami róży jadalnej (mój home-made macerat o cudownym zapachu i lepszym działaniu). W samym oleju pływają różowe oczka 'soku' z róży. Tę podgrzaną mieszankę nałożyłam na wilgotne włosy i założyłam czepek i czapkę. Wszystko podgrzałam suszarką i zostawiłam na godzinę. Po tym czasie nałożyłam odżywkę b/s i zawiązując głowę bawełnianą chustką poszłam spać.
Rano włosy spłukiwały się niezwykle łatwo, były tak nieziemsko miękkie. Zamiast codziennej odżywki nałożyłam ostatnią porcję Biovaxa na jakieś 20 min, może trochę krócej, bo przyszła rodzina i musiałam pędzić do łazienki. Na wilgotne włosy nałożyłam jeszcze dużą kroplę odżywki b/s z 2 kroplami oleju abisyńskiego.

W sumie mimo, że czasami niecierpię moich włosów, to dzisiaj je nawet lubię. Może przez to, że nie śmierdzą Biovaxem ;D

piątek, 18 października 2013

Spóźniona aktualizacja włosowa - wrzesień

Nie mam na nic czasu. Ani chęci. Cały tydzień zawalony, w weekend robienie kolejnych projektów na studia. Nawet nie zauważyłam kiedy upłynął 15 października.
W kwestii włosowej też bardzo się zaniedbałam. Nie chce mi się nakładać na nie masek, olei... Moja pielęgnacja ogranicza się teraz do szamponu Cien, z Lidla, który mimo SLS w składzie nie oczyszcza włosów do skrzypienia. Stosuję go w sumie tylko dlatego, że poprzedni szampon mi się skończył, a ja O ZGROZO, nie mam czasu żeby iść kupić coś nowego. Oprócz tego odżywka Garnier Ultra Doux Siła 5 roślin, o cudownym ziołowo-cytrusowym zapachu <3 http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=53146
Włosy czeszę pod prysznicem, z wcześniej nałożoną odżywką, suszę suszarką ( i to gorącym nawiewem ), nakładam odżywkę bez spłukiwania Naturia i silikonowe serum z Green Pharmacy. I to właśnie przez to serum nie nakładam olei. Szkoda oleju na włosy pokryte silikonami. Skończyłam wszystkie wcierki, nie stosuje teraz nic na skórę głowy. Na samym początku kalendarzowej jesieni włosy zaczęły się strasznie elektryzować, rozważałam powrót do nafty, ale sytuacja uspokoiła się po jakimś tygodniu. Planuję zakup henny bezbarwnej Khadi, własnej buteleczki Amli i zapas półproduktów.

Zaniedbałam własne włosy. I wcale się nie usprawiedliwiam. Ale myjąc je codziennie rano, a idąc na zajęcia na 8, nie mam czasu na naturalne wyschnięcie. Kiedy mam na później to staram się, bo mogły wyschnąć naturalnie.
Włosy robią się coraz dłuższe, ale nie planuję na razie wizyty u fryzjera. Końcówki są jeszcze do przeżycia, a i fryzura nie prezentuje się najgorzej. Poza tym zwyczajnie, po studencku szkoda mi kasy na podcięcie maszynką 2 cm. Może namówię jakąś z koleżanek żeby zrobiła to za free.

A teraz zapraszam na kilka zdjęć ;)
włosy bez silikonowego serum i odżywki b/s




światło jest jakie jest ;(