czwartek, 2 maja 2013

Olejek pichtowy na łupież

Nie, nie mam łupieżu. Bo to chyba nie jest łupież. Moim problemem jest to, że jakieś 3 cm2 skóry głowy w okolicy przedziałka mam pokryte łuszczącą się skórą. Starałam się to zdrapywać, co tylko powodowało rany. Po zakupieniu (podobno) zbawiennego olejku pichtowego (który kupiłam na wągry) wyczytałam, że da się nim walczyć z łupieżem. Ciekawa efektów od razu zabrałam się do działania.
3 krople olejku pichtowego i 5 kropli arganowego (samego olejku nie wolno używać, należy go rozcieńczyć) zmieszałam w zakrętce od nutelli i nałożyłam na problematyczną strefę patyczkiem kosmetycznym. Bardzo podoba mi się zapach olejku pichtowego, wąchając go czuję się trochę jak w lesie. Zostawiłam go na całą noc, trochę się obawiając.
EFEKT?? "Łupież" zniknął. Po pierwszym użyciu. Nie zamierzam na razie stosować go dalej, by sprawdzić, czy problem powróci. Napiszę o tym niedługo ;)

Zaczynam pić drożdze. ;) 1/6 kostki drożdży, łyżeczka cukru, szklanka mleka.

EDIT: Sucha skóra powraca, ale jest mniej uciążliwa. Jakoś jednak nie mam motywacji do przeprowadzenia olejowania skalpu przez np. tydzień. Poza tym jest to strasznie denerwujące ponieważ NIE UMIEM naolejować skalpu :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz