piątek, 31 maja 2013

Aktualizacja - maj 2013 i nowości

Mija dwa miesiące, druga aktualizacja. W tym miesiącu sama zaczęłam zauważać pozytywne rezultaty zmiany pielęgnacji, jednak nie obyło się bez kryzysu, kiedy jeden z członków mojej rodziny powiedział: "Już ileśtam nakładasz te oleje, maski i dalej masz takie same włosy, to nie ma sensu." Za to inni, ci którzy mnie nie widzą codziennie uważają, że moje włosy są w lepszej kondycji. Więc wytrwale czekam na to, że również domownicy zauważą jakie ładne mam włosy. Teraz przedstawię Wam kilka zdjęć ;)




Oprócz tego ostatnio do odżywki Garnier AiK dodałam odrobinę oleju kokosowego. Sama odżywka nie robiła na moich włosach nic, z olejem moje włosy stały się miękkie, jedwabiste, gładkie <3 Jeszcze zaparzyłam skrzypową herbatkę, przelałam do atomizera i psikałam na takie świeżo umyte, wilgotne już włosy i taka zimna, lodówkowa płukanka również powoduje, że moje włosy stają się gładsze (niweluje teraz  brzydkie włosy po myciu, pamiętacie ;D)
Dzisiaj zrobiłam olejek imbirowy na porost włosów, ten z przepisu na blogu Anwen. Już nie mogę się doczekać aż go zaaplikuje, może wreszcie się nauczę wcierać coś w skalp. 

poniedziałek, 27 maja 2013

Na podrażnienie twarzy najlepszy jest...

No właśnie, co. Przedstawię wam o to moją krótką i bolesną historię, która przydarzyła się dzisiejszego popołudnia, kiedy chciałam rozpulchnić twarz, wzmacniając działanie olejku pichtowego (głupia, głupia). Postanowiłam położyć na twarz glutka z siemienia lnianego, bo kiedyś doskonale oczyszczało się po nim twarz. Umyłam ją wcześniej mydłem i Facelle oraz nową gąbeczką celulozową do zmywania makijażu, potem nałożyłam dość ciepły kompres z KILKOMA KROPLAMI SOKU Z CYTRYNY (właściwości wybielające itp itd.) I właśnie ta nieszczęsna cytryna jest chyba przyczyną mojego podrażnienia twarzy :(
To wszystko trzymałam chyba z 10 min, może trochę dłużej, potem, pewna super efektów, olejek pichtowy i nafta i... AUĆ. Piecze, szczypie, czerwienieje. Pocierałam oczywiście też troszkę... Gruba warstwa kremu miała mi pomóc. Ale nie pomogła. Krem zmyłam i sięgnęłam po mój krem ratunkowy, krem do golenia. cholera, jest Sensitive, łagodzi podrażnienia, więc powinien pomóc. Powinien, ale nie pomógł. Twarz wyglądała i zachowywała się jak taka pozostawiona na słońcu i wietrze i piasku w wakacje. Czerwone policzki, bolące przy dotknięciu. Taką twarz przemyłam wodą ponownie i sięgnęłam po olej arganowy. I to właśnie on mnie uratował, chyba. Poliki przestały piec, mam nadzieję, że zregenerują się do jutra.
A wy, macie jakieś sprawdzone sposoby na regenerację skóry po eksperymentach?
Nigdy więcej cytryny na tak długo.


EDIT: Już następnego poranka czerwone policzki zniknęły (nałożyłam olej również na noc), a skóra zachowywała się jak zwykle. Olej arganowy, mój kochany śmierdziuszek <3

niedziela, 26 maja 2013

Olejek pichtowy i nafta. Czy to działa?

Zachęcona recenzjami magicznego płynu na blogach postanowiłam zrobić własne 5 ml na spróbowanie. Zmieszałam olej z naftą 1:4, czyli w moim wypadku 1ml olejku i 4 ml nafty. Używam go dopiero dwa dni, ale już chciałabym się z Wami nim podzielić.
Pierwsze co zauważyłam to to, że mimo np. peelingu czy umyciu twarzy, wacik jest bardzo brudny. Twarz po "toniku" staje się matowa, co jest naprawdę EKSTRA. Twarz jest wyraźnie odświeżona, oczyszczona, gładsza. Na razie trzeba trochę poczekać na efekty, ale kontroluje je pilnie.
Na początku drażnił mnie zapach olejku pichtowego, który nawet lubie, ale w połączeniu z naftą i wacikiem blisko twarzy...
Tonik stosuje co najmniej 2 razy dziennie, rano i w południe (ewentualnie) bez kremu, na wieczór z kremem, o którym pisałam wam kilka postów temu.

wtorek, 21 maja 2013

Dzisiaj byłam u fryzjera

No właśnie. Co prawda sympatyczna pani z Hair Style na Wawrzyńca (polecam krakuskom) jest świetna, jak na razie najlepsza z moich fryzjerek ze względu na cięcia i podejście to aż smutno mi było jak z moich prostowanych włosów uciekała woda pod wpływem gorąca ;(
Moje włosy ostatni raz były obcinane pod koniec grudnia, dawno. Wcześniej nie widziałam takich zniszczeń, widziałam kilka "białych kropek" ale wciąż czekałam na TEN moment.
Już rano nałożyłam na włosy silikonową odżywkę, świadoma ingerencji prostownicy. Oprócz tego pani nałożyła mi jeszcze Mythic Oil, wysławiany pod niebiosa przez moją przyjaciółkę, która zakupiła sobie swój własny. Włosy obcięłam na równo maszynką, poszło ze 2 cm, jednak nie zrobiłam zdjęcia idealnie prostej miodowoblond tafli, a teraz jest już za późno, bo siedzę z maską na włosach z kwasem hialuronowym, by zniwelować ubytki wilgoci. Kocham moją nową fryzurę.




Niestety zdjęcia są robione o różnej porze dnia, innym oświetleniu. Muszę znaleźć w domu dobre miejsce na takie włosowe zdjęcia. ;)

wtorek, 14 maja 2013

Moje (nie) włosowe must have

Dzisiejszy post chciałam poświęcić mojemu włosowemu i nie włosowemu must have. Sama nie lubię uzywać zbyt dużo kosmetyków, ale jest kilka, które musze posiadać. Niestety szafka z kosmetykami nie zamyka się ;)


CIAŁO:

  • balsam do ciała lub ich mieszanka (niezbędny w zimie, latem trochę odpuszczam) wzbogacony dowolnym olejem
  • mydło Dove, chociaż staram się nie trzeć nim całego ciała, to mnie tylko niepotrzebnie wysusza
  • to tyczy się ciała jak i twarzy: odkryty przez przypadek Balsam po goleniu BOND, wersja 100% dla mężczyzn (nic tak nie koi podrażnień, a dzięki niemu twarz jest nawilżona ale nie błyszczy się) --> na zmianę z Sudocremem
  • krem do rąk z oliwką z Carrfoura, o którym już wspominałam na blogu, również TYLKO na zimę, w lecie moje dłonie mimo tego, że są wysuszone, cholernie się pocą, więc wolę ograniczyć kremowanie

TWARZ:
  • jak wspomniałam wyżej męski balsam po goleniu ;)
  • ostatnio znalazłam w szafce krem, niestety nie pamiętam firmy ani nazwy, ale bardzo fajnie nawilża moją twarz na noc, jest dość treściwy, jak znajdę go w internecie to na pewno napiszę.
  • tusze do rzęs. 2. wodoodporny i nie. Tego pierwszego używam tylko do dolnych rzęs, chociaż wiem, że trochę więcej z tym pieprzenia. Moimi ulubionymi tuszami nie wodoodpornymi są te z niższej półki Lovely: Collagen - Wear Volume Mascara i Curling Plump up mascara
  • oraz eyeliner w pędzelku, również Lovely.

WŁOSY:
  • chyba ulubieńcem stanie się Facelle, jako delikatny szampon, chciałabym przetestować również mycie włosów płynem micelarnym, o czym czytałam wczoraj u Anwen. Z tych mocniejszych to kultowy żółty Bambi bije się z lekko chelatującym Jonsonem z lawendą. 
  • maska Gloria, można ją wzbogacić, a i sama spisuje się najlepiej ze wszystkich moich masek
  • olej arganowy jako odżywka b/s, ewentualnie kokosowy, i kwas hialuronowy <3

To chyba wszystkie moje MUST HAVE. Jak jeszcze coś dojdzie na tą listę, na pewną ją uzupełnię ;)

sobota, 11 maja 2013

Kolejne podejście do masek

Lubie maski nakładane przed myciem pod folię. Z chęcią przetestuję każdą następną.
Dzisiaj postanowiłam zrobić mały eksperyment. Maskę nałożyłam na wilgotne włosy na 0,5 - 1h. A skład?
1,5 łyżeczki maski Gloria
12 kropel oleju arganowego
rycynowego "na oko"
5 kropli kwasu hialuronowego
1,5 - 2 łyżeczek skrobii
2 łyżeczki mleka

I mieszamy.

Moje włosy po wyschnięciu są sypkie, nie odstają i nie śmierdzą Glorią. Przy następnym podejściu postaram się zrobić zdjęcia.

sobota, 4 maja 2013

Maska Gloria

Tak więc mimo moich próśb i gróźb, próśb i gróźb mojej rodziny i szafki z kosmetykami kupiłam kolejną maskę. Tym razem padło na Glorię, bo jest tania, uniwersalna i można ją urozmaicać.
Jak to zwykle na początek chciałam sprawdzić jak maska "sama" działa na moich włosach. Nałożyłam ją zamiast odżywki na lekko odciśnięte włosy i wmasowałam paluchami we włosy i trochę w skalp. Po chwili spłukałam. Moje włosy spłukiwały się gładko, lepiej niż po każdych poprzednich maskach. Mokre włosy również nie poplątały się podczas rozczesywania a zdarza mi się to, ponieważ myję włosy głową w dół, a rozczesuje już normalnie. Już kiedy schły zauważyłam że są gładsze i mniej jest tych odstających kłaczków w połowie długości. Po nocy ( najlepszy czas dla moich włosów to ok 10h po myciu) były gładziutkie, mięciutkie i blyszczące. Tylko zapach mi się nie podoba, utrzymał się na włosach zdecydowanie za długo, teraz mijają 24 h.

Mam zamiar ją oczywiście urozmaicać, inaczej nie byłabym sobą.

czwartek, 2 maja 2013

Olejek pichtowy na łupież

Nie, nie mam łupieżu. Bo to chyba nie jest łupież. Moim problemem jest to, że jakieś 3 cm2 skóry głowy w okolicy przedziałka mam pokryte łuszczącą się skórą. Starałam się to zdrapywać, co tylko powodowało rany. Po zakupieniu (podobno) zbawiennego olejku pichtowego (który kupiłam na wągry) wyczytałam, że da się nim walczyć z łupieżem. Ciekawa efektów od razu zabrałam się do działania.
3 krople olejku pichtowego i 5 kropli arganowego (samego olejku nie wolno używać, należy go rozcieńczyć) zmieszałam w zakrętce od nutelli i nałożyłam na problematyczną strefę patyczkiem kosmetycznym. Bardzo podoba mi się zapach olejku pichtowego, wąchając go czuję się trochę jak w lesie. Zostawiłam go na całą noc, trochę się obawiając.
EFEKT?? "Łupież" zniknął. Po pierwszym użyciu. Nie zamierzam na razie stosować go dalej, by sprawdzić, czy problem powróci. Napiszę o tym niedługo ;)

Zaczynam pić drożdze. ;) 1/6 kostki drożdży, łyżeczka cukru, szklanka mleka.

EDIT: Sucha skóra powraca, ale jest mniej uciążliwa. Jakoś jednak nie mam motywacji do przeprowadzenia olejowania skalpu przez np. tydzień. Poza tym jest to strasznie denerwujące ponieważ NIE UMIEM naolejować skalpu :(

Brzydkie włosy + płukanka z lipy

Moim odwiecznym problemem są brzydkie włosy po myciu. Zaraz po nim są suche, wyglądają nieestetyczne, końce tych krótszych włosów na całej długości odstają. Wszystko to jest spowodowane otwartymi łuskami, które powstają podczas mycia. Pisała o tym Anwen. Ponadto płukam zawsze włosy w chłodnej wodzie, co ma zamknąć łuski. Niestety płukanka z dodatkiem kwasku cytrynowego również nie pomogła. Zastanawiałam się "co z tym fantem zrobić" i sięgnęłam po płukankę z lipy.


Lipa, która znajdowała się w moim domu w ziołowej szafce była już bardzo bardzo stara. Jednak była przechowywana w suchym, ciemnym miejscu, więc wątpię, żeby czynniki zewnętrzne miały jakiś wpływ na jej działanie. Co najwyżej, mogła trochę wywietrzeć. Parzyłam ją przez całą noc w polarze, celofanie i siatce z decathlonu, żeby zaparzyła się mocna i muszę wam powiedzieć, że następnego dnia była jeszcze lekko ciepła. Napar jaki powstał był w kolorze bursztynu.

Umyłam włosy jak zwykle. Po olejowaniu olejem arganowym różowy Facelle, jedno mycie, wystarczy bym zmyła olej, odcisnęłam nadmiar wody w ręcznik, który pozostał na głowie przez chwilę i nałożyłam Garnier AiK, typowo. Wypłukałam w chłodnej wodzie i przeszłam do lipy...

żródło: mowimyjak.smcloud.net

W płukance chodziło mi o odżywienie tych "brzydkich włosów". Jak wiadomo lipa posiada delikatny śluz, który ma otulić nasze włosy. Moje włosy po takiej intensywnej płukance były miękkie, w zasadzie nie było tych odstających włosów, błyszczące. WOW. Super. Będę sięgać po nią jak najczęściej. 

W planach mam również notkę o olejku pichtowym na łupież i skórę głowy, ale jeszcze czekam na pierwszy efekt ;)