piątek, 28 czerwca 2013

Włosowa aktalizacja (4)

Przedstawiam Wam kolejny post aktualizacji włosowej za miesiąc czerwiec. Po włosowym szale, lekko ogarnęłam się z testowaniem wszystkiego na raz, zaczynam jeszcze bardziej świadomie i minimalistycznie podchodzić do pielęgnacji.

Co stosowałam w czerwcu:

  • do mycia: Facelle oraz lawendowy J&J
  • do odżywiania: balsam Mrs Potter's - odbudowa i nawilżanie, który sprawdził się również jako odżywka myjąca :)
  • oleje: Alterra pomarańcza i brzoza, arganowy jako odżywka b/s, z rzadka kokosowy
  • zabezpieczenie: Green Pharmacy, Jedwab w płynie, olej arganowy, przed wyjazdem zabezpieczyłam włosy również silikonowym Gliss Kurem
  • maski: domowa maska na Glorii z kwasem hialuronowym, olejami (przed myciem)
Jak widzicie (poza salonem oczywiście xD) moje włosy są podcięte prosto, lekko w kształcie U, cieniowane końcówki wywijają się i odginają. Po użyciu Green Pharmacy stają się gładsze i bardziej błyszczące. Brak systematyczności spowodował, że nie byłam w stanie zlikwidować tych małych, odstających włosków, które stosunkowo mnie irytują. 

PLANY NA LIPIEC:
  • systematyczność i jeszcze raz systematyczność. Maski i płukanki zakwaszające, oleje na noc i NA SKALP (olejek imbirowy gotowy)
  • dogłębne nawilżenie wierzchniej warstwy włosów.
  • zapuszczenie włosów (na razie do lini biustu) --> ale to plan długoterminowy
  • w kwestii nie włosowej: olejowanie paznokci (więcej można poczytać u Idalii <3), zapuszczanie i zmiana kształtu na bardziej kwadratowy


A oto zdjęcie ;) enjoy


środa, 26 czerwca 2013

Wakacyjne wymęczenie...

W zeszłym tygodniu wybrałam się na tygodniowy wypad nad morze. Zasada była zabrać jak najmniej kosmetyków, więc moje włosowe potrzeby zostały silnie zredukowane. Jeżeli chodzi właśnie o włosy zabrałam tylko Facelle i odlewkę odżywki Mrs Potter's.
Przed wyjazdem włosy spryskałam super bombą silikonową, żeby nie wymęczyć ich ZA bardzo. Włosy myłam często, rozjaśniałam na słońcu (co niesamowicie uwielbiam). Kiedy skończyła mi się odżywka myłam samym szamponem, czasami nałożyłam trochę mieszanki olejków, które wzięłam do brwi czy paznokci w ramach OLEJOWANIA PAZNOKCI i WZMOCNIENIA RZĘS I BRWI (inspiracja i Idalii i Aliny Rose).
Po wyjeździe nałożyłam na nie maskę z 2 pompkami oleju Alterry i arganowym oraz kwasem hialuronowym, potem umyłam je tylko odżywką, co sprawdziło się nad morzem, odżywkę z kroplą octu, zmyłam zimną wodą i nałożyłam olej kokosowy jako odżywkę b/s. Byłam pewna, że włosy będą potem obciążone, że rano będę musiała je myć jeszcze raz. Zaskoczyło mnie to, że rankiem były miękkie, gładkie, lśniące. Wcale nie były tłuste. 

Co odkryłam podczas wyjazdu? Że moje włosy nie lubią spać w kucyku. Stają się wtedy nierównomiernie odbite od skóry głowy i potem nie wyglądają już atrakcyjnie. Wokół twarzy zwisają dwa podniesione lekko strąki grzywki, co bardzo mnie wkurzało i teraz zazwyczaj przez to chodziłam w związanych włosach. Poza tym stają się jakieś takie wymięte i zmęczone. Spanie w warkoczu francuskim jest dla mnie o wiele wygodniejsze, a włosy mogę póżniej rozpuścić, bo nieestetyczne (w moim przypadku) fale umiem łatwo usunąć, zwilżając lekko włosy ziołowym wyciągiem lub hydrolatem.
Moje włosy lubią mycie samą odżywką, są wtedy takie, jakie chciałabym mieć. Jestem ciekawa, czy mogłabym myć je tak częściej, bez obciążania.
Lubią także silikony, których wcześniej nieużywałam w ramach boomu antysilikonowego. Nie wzięłam pod uwagę faktu, że brak silikonów jest jedną z zasad CG, a ja mam przecież proste włosy, albo chociaż chciałabym mieć. 


Teraz zmieniam trochę pielęgnację. Do niej włączyłam nowo zakupione serum/jedwab do włosów Green Pharmacy, który na razie sprawdza się całkiem nieźle.

Kiedy wyciągnę zdjęcia z aparatu, na pewno wam je pokaże. Pozdrawiam ciepło. ;)

środa, 5 czerwca 2013

Isana, Body Creme with vitamine E - moja opinia

żródło: wizaż.pl


Od zawsze uwielbiałam kremy typu Nivea. Towarzyszyły mi w każdej podróży. Jednak zawartość parafiny powodowały zapychanie się porów, a sam krem ciężko się rozsmarowywał i zostawał biały jak nałożyło się go za dużo. Potem kupiłam krem Dove, również w płaskim opakowaniu, ale niezwykle się rolował i również zawierał parafinę ;( Maseczka z takiego kremu ukoiła moją skórę, kiedy potrzebowała nawilżenia.
Jednak podczas zakupów Rossmannowskich zaopatrzyłam się w taki oto krem, bo był na promocji. Mój wzrok od razu powędrował do składu i zauważyłam że nie ma w nim parafiny ;) To przeważyło i kremik znalazł się w czerwonym koszyku.

Wieczorem, po demakijażu nałożyłam go sporą warstwą na twarz. Krem pachnie ładnie, ładnie się smaruje, doskonale nawilża i zostawia lekki film, ale nie tłusty, twarz się nie świeci. Na razie to było moje drugie użycie, ale dłonie po nim są tak mięciutkie, że chyba zagości u mnie na dłużej, jak nie na zawsze. 

Dla zainteresowanych skład (inny niż na wizażu): Aqua, Isopropyl Palmitate, Decyl Oleate, Glycerin, Polyglyceryl - 2 Dipolyhydroxystearate, Caprylic/Capric Triglycerides, Hydrogenated Castor Oil, Isohexadecane, Glyceryl Oleate, Simmondsia Chinensis Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum, Magnesium Sulfate, Benzyl Salicylate, Citronellol, Geraniol, Buthylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Alpha - Isomethyl Ionone, Sodium benzoate.
Wg cosdna nie zawiera składników oznaczonych na czerwono, czyli tych niebezpiecznych. 

Od dawna nie miałam tak gładkiej twarzy jak po tym kremie ;)