żródło: wizaż.pl
Od zawsze uwielbiałam kremy typu Nivea. Towarzyszyły mi w każdej podróży. Jednak zawartość parafiny powodowały zapychanie się porów, a sam krem ciężko się rozsmarowywał i zostawał biały jak nałożyło się go za dużo. Potem kupiłam krem Dove, również w płaskim opakowaniu, ale niezwykle się rolował i również zawierał parafinę ;( Maseczka z takiego kremu ukoiła moją skórę, kiedy potrzebowała nawilżenia.
Jednak podczas zakupów Rossmannowskich zaopatrzyłam się w taki oto krem, bo był na promocji. Mój wzrok od razu powędrował do składu i zauważyłam że nie ma w nim parafiny ;) To przeważyło i kremik znalazł się w czerwonym koszyku.
Wieczorem, po demakijażu nałożyłam go sporą warstwą na twarz. Krem pachnie ładnie, ładnie się smaruje, doskonale nawilża i zostawia lekki film, ale nie tłusty, twarz się nie świeci. Na razie to było moje drugie użycie, ale dłonie po nim są tak mięciutkie, że chyba zagości u mnie na dłużej, jak nie na zawsze.
Dla zainteresowanych skład (inny niż na wizażu): Aqua, Isopropyl Palmitate, Decyl Oleate, Glycerin, Polyglyceryl - 2 Dipolyhydroxystearate, Caprylic/Capric Triglycerides, Hydrogenated Castor Oil, Isohexadecane, Glyceryl Oleate, Simmondsia Chinensis Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum, Magnesium Sulfate, Benzyl Salicylate, Citronellol, Geraniol, Buthylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Alpha - Isomethyl Ionone, Sodium benzoate.
Wg cosdna nie zawiera składników oznaczonych na czerwono, czyli tych niebezpiecznych.
Od dawna nie miałam tak gładkiej twarzy jak po tym kremie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz