środa, 29 stycznia 2014

Nowości zimowe

Nie ma mnie często tutaj. Nie mam czasu i chęci żeby coś naskrobać, zresztą nic się włosowo u mnie nie dzieje. Teraz stosuje bezpieczną pielęgnację bez eksperymentów: szampon, odżywka (często z silikonem), czasem olej, serum do zabezpieczania, suszara i łażenie bez czapki. Muszę sobie w końcu jakąś kupić, bo marzną mi uszy na krakowskim zimnie.
W każdym razie sesja dopadła i pandy, i życie spędzam nad książkami i wizytami na treningach, które są jedyną odskocznią <3
Jedyne z czym udaje mi się walczyć przez ostatni czas to eliminacja podrażnień po depilacji okolic bikini i chyba tą walkę wygrywam. Po latach. To mój mały słodki sukces.

Także nie miejcie mi za złe, że nie ma moich nudnych postów. Pozdrawiam was krakowsko-zimowo z kubkiem kakao, wasza Panda

niedziela, 19 stycznia 2014

Krótkie podstrzyżyny domowe

Nie mam czasu za bardzo pisać teraz na blogu, chociaż mam sporo pomysłów, ale wydaje mi się, że każda notka jest za krótka. Jednak o dzisiejszym dniu muszę wspomnieć, nawet w dwóch słowach.

Długo wahałam się nad tym krokiem tj. poproszeniem członka rodziny aby podstrzygł mi włosy na prosto maszynką. Na takie cięcie zdecydowałam się w maju, kiedy to ostatni raz byłam u fryzjera. Od tego czasu włosy sporo urosły i myślę, że przy następnej wizycie w salonie zrównam włosy z grzywką.
Jednak trochę przeraża mnie to, że fryzjerka za podcięcie włosów w ten sposób bierze 40 zł.

Długość zaczyna mnie męczyć, ale po prostu nie jestem przyzwyczajona. Zawsze je czymś przytnę czy pociągnę. Bądź co bądź lepiej czuję się we włosach dłuższych niż do ramion. Aktualnie sięgają trochę przed zapięcie stanika, grzywka niemal do ramion.

Jednak do rzeczy: w końcu się odważyłam i po maszynkę sięgnął mój tata, MISTRZ wszystkiego. Szczerze powiedziawszy czułam lekki stresik, kiedy czułam wibracje maszynki na plecach. Jednak włosów ubyło na prawdę nie wiele. Scinałam je na mokro, po wszystkim nałożyłam na świeże końcówki olejek arganowy.

A ja dalej zapuszczam.

P.S. Niestety nie mam zdjęć, aparat pojechał na wakacje. Zresztą myślę, że nie ma co fotografować :D