piątek, 29 marca 2013

Co zmieniłam?

Co zmieniłam w mojej pielęgnacji włosów?

DAWNIEJ: myłam włosy codziennie, rano lub wieczorem, suszyłam gorącym powietrzem, czesałam intensywnie i czasami prostowałam. Nie zwracałam uwagi na szampon, lubiłam Dove, potem polubiłam się z najprostszym Bambi dla dzieci za 3 zł. Odżywki nie używałam często, bardziej w zimie, bo moje włosy były niesforne i elektryzowały się, w lecie intensywnie naświetlałam je słońcem i moczyłam w morskiej wodzie, wysuszając potem myciem kilka razy dziennie. Związywałam je w ciasne supły, miętoląc gumką i wsuwkami.

TERAZ: staram się myć włosy mniej agresywnymi szamponami: BD lub Facelle. Po myciu nakładam Alterrę Aloes i Granat, często olejuję na kilka godzin przed myciem. Przestałam trzeć włosy ręcznikiem, używam bawełnianej koszulki, a zamiast suszyć gorącym powietrzem, staram się nie suszyć w ogóle. Zmieniłam plastikową szczotkę na drewnianą i zaczęłam chodzić w luźnych kucykach, nie ciasnych kokach. Łykam Skrzypovitę, bo moje włosy w przedmaturalnym stresie lubią sobie od czasu do czasu wypaść.Kilka dni temu przekonałam się do nakładania olei jako odżywki b/s. Czytam składy.

MOJE JESZCZE MAŁE GRZESZKI: Nie jestem w stanie wysuszyć włosów, bez rozczesania ich na mokro. Nie umiem chodzić w czapce, a w kucyku śpię od wczoraj, ale budzę się już bez gumki, która leży za łóżkiem. (fryzura ananas może spowoduje że przestanę spać w rozpuszczonych)

CO POLUBIŁAM: Olejowanie. Mycie chłodną wodą. Czesanie (kiedyś nie lubiłam tego za bardzo). Żel lniany. Płukanki cytrynowe i mleczne. Owijanie głowy folią spożywczą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz