poniedziałek, 25 marca 2013

Lubię moje włosy, mam je odkąd pamiętam...

Mogliście się zorientować, że tytuł to parafraza cytatu z Dr House'a.
Sama nie wiem jak właściwie trafiłam na blogi o włosomaniactwie. Wszystko zaczęło się od artykułów z bloga BlondHairCare, potem doszła Anwen i Czarownicująca. Zaczęłam czytać... I nie mogłam przestać :)

Jestem blondynką, miodową; lubię to określenie koloru moich włosów, odkąd użyła go jedna z moich koleżanek. Moje włosy nigdy nie były dopieszczane, używałam jakiś tam odżywek, ale zawsze czytałam tylko to, co napisał producent, żeby zachęcić mnie do kupna. Suszyłam włosy często, śmiałam się ze znajomej, która suszyła zimnym powietrzem, bo przecież takie suszenie trwa wieki, prostowałam od czasu do czasu, ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że prostowanie nie wpłynęło na stan moich włosów.
Nie umiem określić swojej porowatości: moim zdaniem jest średnia z zadatkami na niską <hmm> Mam włosy proste, jaśniejsze na końcówkach, co pewnie możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej.



Odkąd odkryłam świadomą pielęgnację, dostrzegłam, jak bardzo moje włosy były przeze męczone (ale wytrzymały, są okej). Używałam szamponu Bambi z SLSem i odźywek z silikonami. 
Na blogu postaram się opisywać to, co lubią moje włosy, czego nie lubią, a co jest im obojętne. Będzie to blog stricte o moich włosowych preferencjach. Zapraszam do poczytania, może Wam się przyda :)
Pozdrawiam, Panda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz