niedziela, 14 lipca 2013

Ulubieńcy weekendu

Jak możecie się przekonać kilka postów temu, w planach miałam weekend poświęcony urodzie. Już w piątek zrobiłam sobie plan na sobotę i niedzielę, angażujący wszystkie części ciała ;)
Z najważniejszych to dużo olejowałam. Twarz, ciało, włosy, stopy i dłonie. Codziennie nakładałam oleje na całe ciało, na twarz, na paznokcie. Przedstawiam wam zatem krótką listę ulubieńców, którzy zasłużyli sobie zdecydowanie na pojawienie się na blogu:

WŁOSY
Tutaj szczególnie podziałała na mnie mikstura opublikowana przez Blondregeneracje, czyli miód i aloes. Liście aloesu zalane miodem, zmieszane z odżywką i ja jeszcze dodałam kilka kropel olejku. Nie myłam potem wlosów, a efekty przeszły same siebie.

CIAŁO
W kwestii pielęgnacji ciała odkryciem okazały się dwie rzeczy; peeling kawowy i solny z olejkiem (które co prawda znałam już dawno) oraz mój osobisty macerat: płatki róży jadalnej (część poszła na dżem) zalane olejem słonecznikowym, zwykłym, kuchennym, podgrzewałam w kąpieli wodnej dość długo, po czym zostawiłam na 2 tygodnie. Teraz olej pachnie delikatnie różą i cudownie nawilża. Wchłania się całkowicie i na pewno zrobię go ponownie w większej ilości.

PAZNOKCIE
Nie lubię malować paznokci, więc staram się żeby wyglądały jak najlepiej bez warstwy lakieru. Od pewnego czasu zawzięcie je olejuje, ale nadal na końcówkach robią mi się zadziorki, delikatnie odkleja płytka. Ponieważ potrzeba matką wynalazku, przetarłam końcówki delikatnie pilniczkiem (posiadam trójkątny pilnik-polerkę z Rossmana, taką różową, z ponumerowanymi pilnikami). Użyłam trzeciego z tego do paznokci (niebieskiego z numerkiem 3) i pierwszego z polerek do płytki (różowego z nr 4) Potem nałożyłam olej. Po wypolerowaniu paznokcie lekko się zmatowiły, jednak olej dodatkowo je odżywił. Stały się niesamowicie gładkie, błyszczące niemal jak pomalowane <3


Oto moi ulubieńcy weekendu. Mam nadzieję, że nie tylko mi przypadną do gustu. Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz