sobota, 6 lipca 2013

Weekend to czas na relaks

Teraz, podczas najdłuższych wakacji mojego życia, czeka mnie dużo relaksu ale i stresu związanego ze sprawami maturalno-studenckimi. Dzisiaj postanowiłam oddać też chwilę dla moich włosów. O szczegółach przeczytacie poniżej ;)

Na noc naolejowałam włosy olejem Dabur, Amla Gold, której to odlewkę dostałam od mojej przyjaciółki. Olej ma intensywny, na chwilę przyjemny zapach, po godzinie na włosach staje się uciążliwy, a po zmyciu lekko i przyjemnie wyczuwalny. Mam go jeszcze na jedną, dwie porcje, zobaczymy jak sprawdzi się dalej i czy nie kupię swojego własnego. Z tego, co czytałam, produkt zawiera silikony, wiecie, czy to prawda? 
Co prawda parafina w składzie nowej Amli wywołała u mnie pewne obawy, ale chyba bezpodstawne.

Rano (lub w południe ;D) umyłam włosy Facelle (tym razem wersją zieloną 50+) i nałożyłam maskę Biovax'a Naturalne oleje, którą kupiłam na przecenie w Super Pharm za 9,90 <3. Trzymałam ją godzinę w termocapie i pod dwoma ręcznikami (mogłam użyć zimowej czapki), po czym, wg zaleceń producenta, zmyłam chłodną wodą, kończąc zimnym strumieniem. Włosy schły długo, bałam się, że będą obciążone. Normalnie wysychają w 2-3h, teraz po 3 były jeszcze wilgotne (wydłużenie czasu wysychania było dla mnie objawem obciążenia). 
Po tym czasie nałożyłam jeszcze śluz lipowy, który uzyskałam poprzez wyciśnięcie torebki z lipą (samą lipę wypiłam w celach leczniczych, bo od 6 tygodni męczy mnie okropny, mokry kaszel). Kiedy włosy wyschły, zakochałam się w śluzie z lipy. Jeszcze nigdy od początku włosomaniactwa nie miałam tak gładkich włosów. 
Oczywiście zaaplikowałam jeszcze moje tradycyjne, lipcowe serum olejek arganowy+ żel hialuronowy na końcówki i lekko na długość.

Teraz moje włosy są mięciutkie, gładkie, może nie tworzą tafli, bo wciąż się wywijają, ale na prawdę, mogłabym wciąż je dotykać. 

Oprócz tego zrobiłam jeszcze kąpiel dla stóp wg przepisów ZielonegoKoszyczka; tą z pieprzem cayenne (gorące stópki do godziny po wyjęciu z kąpieli, idealne na zimę).


Podejmuje wyzwanie; wypić 2 litry wody dziennie. Na razie mam za sobą półtora litra, herbatę i ziołowy napar, ale myślę, że na tym się nie skończy. Uwielbiam pić wodę, niegazowaną, muszę mieć ją w torbie i przy łóżku. Woda pomoże mi oczyścić organizm z toksyn i dodatkowo go nawodnić. Najgorsze w tym są tylko te częste wizyty w toalecie. Ale kiedy jesteś sama w domu... ;)

Pozdrawiam was wszystkich serdecznie i wracam do domowego SPA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz